Temat nieco brutalny, ale prawdziwy – trochę z pogranicza prawa, a trochę psychologii.
Zapraszam do lektury i podawania dalej – być może przyda się twojej przyjaciółce/przyjacielowi i ułatwi mu dalsze życie.
Powód pierwszy – nie daj po śmierci „oskubać się” przez „jeszcze” męża/żonę.
Kiedy jesteśmy młodzi i zdrowi zazwyczaj temat śmierci jest ostatnim o jakim myślimy rozważając wszystkie „za” i „przeciw” rozwodu. Życie i historie z jakimi spotykamy się na co dzień pokazują nam jednak, że kwestie ewentualnego dziedziczenia również powinny być przez nas brane pod uwagę, kiedy zastanawiamy się nad tym czy zakończyć istniejące jedynie „na papierze” małżeństwo.
Dlaczego?
Wyobraźmy sobie sytuację, w której w małżeństwie po prostu się nam nie układa – nie mamy wspólnych celów, pasji, a wszelkie próby spędzania razem czasu kończą się kolejną awanturą. Wspólne życie w zasadzie ogranicza się do zamieszkiwania pod jednym adresem, bo panujące relacje ciężko nawet nazwać „lokatorskimi.” Z czasem zajemy sobie sprawę z tego, że sytuacja już się nie zmieni i chcąc zabezpieczyć się na wypadek śmierci sporządzamy testament, w którym jako jedynego spadkobiercę wskazujemy siostrę, a zarazem naszą jedyną bliską krewną. Następnie niespodziewanie ponosimy śmierć w wypadku. W chwili sporządzania testamentu pozostajemy w przekonaniu, że cały nasz majątek tj. mieszkanie zakupione jeszcze przed małżeństwem dostanie siostra. I to jest prawda, jednak nie oznacza to, że nasz współmałżonek, który nie został przez nas wskazany, jako spadkodawca nie dostanie nic. Będzie miał bowiem prawo domagać się zachowku tj. połowy tego, co dziedziczyłaby, gdyby testament nie został sporządzony. W sytuacji zaś, kiedy nie sporządzimy testamentu nasz współmałżonek odziedziczy znacznie więcej na podstawie tzw. dziedziczenia ustawowego, pomimo że de facto nic go z nami nie łączyło, a takie rozporządzenie majątkiem nie ma nic wspólnego z naszą wolą.
Powód drugi – jeśli zdecydujesz się na rozwód „zbyt późno” możesz ogóle go nie uzyskać.
Czy słyszałeś/ słyszałaś kiedyś o kimś, kto nie uzyskał rozwodu?
Być może, chociaż nie są to częste sytuacje i nie jest to też rzecz, którą najchętniej chwalą się nasi znajomi. Taką ewentualność tj. oddalenie pozwu o rozwód musimy mieć jednak na uwadze, bo przecież nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co przyniesie nam dalsze życie. Dla zobrazowania takich sytuacji najprościej jest posłużyć się dwoma przykładami.
Przykład nr 1:
Odkładasz decyzje o rozwodzie „na później” bo wiecznie brakuje Ci czasu na zgromadzenie dokumentów i przygotowanie pozwu. Z mężem/żoną nie łączy cię już nic poza wspólnym kredytem na mieszkanie. Kiedy w końcu decydujesz się na rozwód i jesteś w drodze do Urzędu Stanu Cywilnego po odbiór aktu małżeństwa, obierasz telefon ze szpitala i dowiadujesz się, że twój współmałżonek miał wypadek – jest sparaliżowany i już nigdy nie będzie w stanie funkcjonować samodzielnie.
Co w takiej sytuacji?
Składając pozew o rozwód nie masz szans na jego uzyskanie, jako że opuszczenie drugiej połówki w tak ekstremalnie trudnej sytuacji jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. To jak było między wami nie ma żadnego znaczenia, gdyż jesteś odpowiedzialny/odpowiedzialna za współmałżonka i zobowiązany/zobowiązana do opiekowania się nim, kiedy pojawi się taka konieczność.
Przykład nr 2:
Od lat tkwisz w małżeństwie, którego funkcjonowanie nie satysfakcjonuje ani ciebie, ani współmałżonka. Nie możesz na niego/nią liczyć w żadnej sytuacji. Kiedy pojawiają się poważne problemy możesz liczyć jedynie na siebie i przyjaciół. Brakuje Ci siły, odwagi i motywacji, aby podjąć ostateczną decyzję. W międzyczasie zupełnie przypadkowo poznajesz kogoś, kto staje się dla ciebie całym światem i jest zawsze wtedy, kiedy tego potrzebujesz. Początkowo dystansujesz się od tej znajomości i nadal próbujesz bezskutecznie ratować swoje małżeństwo, co po raz kolejny nie przynosi żadnego rezultatu. Nie wiesz, jak to się dzieje, ale wdajesz się w romans. Wnosisz pozew o rozwód bez orzekania o winie i chcesz w końcu ułożyć sobie życie u boku osoby, która naprawdę Cię kocha. Twój współmałżonek przypadkowo dowiaduje się o nawiązanej przez ciebie relacji i wnosi o oddalenie pozwu o rozwód – jak podejrzewasz jedynie w takim celu, aby nie dać Ci odejść i zniszczyć Ci życie.
Czy w takiej sytuacji Sąd orzeknie rozwód? Sytuacja nie jest beznadziejna, ale walka sądowa będzie bardzo ciężka i zwykle skazana na porażkę. Będziesz bowiem musiał/musiała wykazać, że druga strona ponosi wyłączną winę za to, że wasze małżeństwo się rozpadło, stąd też tak ważne jest aby nie czekać w nieskończoność i podejmować decyzje we właściwej kolejności.
Powód trzeci: lepiej „w porę” uporać się z koszmarem, w którym żyjesz.
Z doświadczenia zawodowego wiem, że są takie sytuacje kiedy żonie/mężowi zapala się tzw. czerwona lampka, która każe zadać sobie pytanie: „czy na pewno wiem, z kim u boku żyję i czy na pewno chcę, tak żyć?'”
Najczęściej, takie sytuacje w których musimy podjąć decyzję, co dalej to:
Wszelkiego rodzaju nałogi – narkotyki, alkoholizm, uzależnienie od leków, hazardu, gier. We wszystkich tych przypadkach problem psychicznej nieobecności współmałżonka jest najmniej znaczący. Jeśli dostrzegamy problem i żadna z prób udzielenia przez nas pomocy nie przynosi rezultatu jest to ostrzeżenie, że być może chroniąc siebie i dzieci należy uciekać.
Wiecie jakie sytuacje są dla mnie najgorsze? Kiedy trafia do mnie klient/klientka, który ma dzieci będące ofiarami lub świadkami przemocy i najpierw decyduje się na złożenie pozwu o rozwód, a na sali rozpraw pozew cofa mówiąc, że mąż/żona: „obiecał, że się zmieni i już będzie dobrze”. Szczerze życzę każdemu aby tak było, jednak doświadczenie pokazuje, że jest inaczej, a my jesteśmy po prostu współuzależnieni (tzn. uzależnieni od męża/żony na skutek czego przypisujemy sobie odpowiedzialność za jego destrukcyjne działania i w milczeniu cierpliwie cierpimy dając mu kolejne szanse, których nie jest warty/warta). Takie sytuacje często kończą się tragediami o których słyszymy w mediach, gdzie po latach okazuje się, że czy to dorośli czy dzieci były wieloletnimi ofiarami przemocy i nikt o tym nie wiedział, więc nie reagował.
Zaciąganie przez męża/żonę kolejnych długów, o których dowiadujemy się w momencie, kiedy komornik puka do drzwi – takie sytuacje są szczególnie trudne w sytuacji, kiedy małżonkowie nie zawarli intercyzy i pojawia się problem tego czy i kiedy drugi z małżonków odpowiada za powstałe zadłużenie. Takie sytuacje są źródłem ogromnego stresu zwłaszcza gdy dowiadujemy się, że zadłużenie jest ogromne i jedynym ratunkiem jest przykładowo licytacja domu lub jego części;
Zaburzenia osobowości, choroby psychiczne. Zasadniczo: choroby psychiczne się leczy – co nie oznacza, że da się je wyleczyć, natomiast zaburzenia osobowości tj. socjopatie czy psychopatie podlegają jedynie niewielkiej korekcie przy ogromnym nakładzie pracy terapeutycznej, gdyż nie są chorobami. Nie zawsze są one wskazaniem do podjęcia decyzji, że powinniśmy się rozstać – często bowiem wymagają udzielenia pomocy, a nie ucieczki, niemniej jednak każdorazowo kiedy się pojawią jesteśmy zobowiązani do podjęcia reakcji. To że mąż/żona zachowuje się irracjonalnie i krzyczy, że podpali dom, może oznaczać, że faktycznie jest skłonny doprowadzić do olbrzymiej tragedii, co pokazują szczególnie wyraźnie doświadczenia ostatnich dni i takich słów nie możemy po prostu „zamieść pod dywan”. Po pierwsze – bądź uważny i bezwzględnie reaguj.